War Thunder background
Bitwa pod Lenino
Uwaga! Artykuł został opublikowany na starszej wersji strony. Mogą wystąpić problemy z wyświetlaniem na niektórych przeglądarkach.

 

Obraz Michała Byliny poświęcony bitwie pod Lenino


Za minionego ustroju byli stawiani na piedestale, a rocznicę ich pierwszego boju do 1991 obchodzono jako Dzień Wojska Polskiego. Wraz ze zmianą systemu, nowa polityka historyczna z niegdysiejszych wyzwolicieli uczyniła zbrojne ramię nowego okupanta, sugerując nawet że ich losy nie należą do dziejów polskiego oręża. Poznajmy historię żołnierzy Ludowego Wojska Polskiego i ich boju pod Lenino.


Latem 1942 roku wojsko polskie liczące przeszło 70 tys. żołnierzy opuściło sowiecką ziemię i trafiło na Bliski Wschód. Nie był to jednak koniec dziejów wojska polskiego u boku Armii Czerwonej – wszakże wielu „nie zdążyło do Andersa”. „Nie zdążyli” dosłownie – z powodu problemów robionych przez urzędników lub pracodawców, mobilizacji do Armii Czerwonej, a innych dopiero wypuszczono z łagrów i więzień. Ewakuacja do Iranu pogorszyła relacje rządu na uchodźstwie z Kremlem.


Sytuacja na froncie tymczasem zaczęła przybierać korzystny dla Rosjan obrót – po bitwie pod Moskwą i licznych udanych kontrofensywach na całej linii frontu (listopad 1941 – kwiecień 1942) przyszedł kolejny triumf – w grudniu 1942 armia niemiecka w Stalingradzie została okrążona (kapitulacja: luty 1943). Sowieci przejęli inicjatywę na froncie. Rosjanie nie mieli oporów przed służbą Polaków jako takich u boku własnej armii – wszystko rozchodziło się o to, komu ta armia będzie wierna. Między lutym a marcem 1943 roku prowadzono w tej sprawie rozmowy z Zygmuntem Berlingiem – podpułkownikiem który po ewakuacji w 1942 pozostał w ZSRR, oraz z Wandą Wasilewską. Decyzję polityczną wydano w kwietniu, zaś pierwszą dywizję sformowano w maju 1943 roku.


Polacy w drodze na front


1 Polska Dywizja Piechoty im. Tadeusza Kościuszki została sformowana 14 maja 1943 roku na etacie gwardyjskim. Ilość ochotników była zaskakująca – tylko w ciągu trzech tygodni zgłosiło się ich 6200. Do 15 lipca dywizja przekroczyła stan etatowy (osiągnięty pod koniec czerwca) stanem 16700 żołnierzy – nadwyżki przeznaczono na jednostki pozaetatowe, w oparciu o które miała powstać w przyszłości armia. Kłopotliwy był brak oficerów – tych uzupełnił Zarząd Kadr Ludowego Komisariatu ZSRR. Szeregi 200 oficerów polskich zasiliło blisko 600 POPów - „Pełniących Obowiązki Polaków” (ludzi tych przysyłano w oparciu o ich korzenie, które niekoniecznie łączą się z własną identyfikacją narodową). Przysięgę dywizja złożyła w symbolicznym dniu 15 lipca – w rocznicę bitwy pod Grunwaldem. Jej słowa zawierały między innymi zobowiązanie „wierności sojuszniczej Związkowi Radzieckiemu” czy „braterstwa broni sojuszniczej Czerwonej Armii”.

Jednocześnie przed lipcem nie prowadzono szczególnej indoktrynacji, co więcej wielu ochotników do samego komunizmu miało uraz wynikający z doświadczeń własnych lub bliskiego otoczenia – kilku nawet skazano na śmierć pod zarzutem antyradzieckiej propagandy. Jednocześnie nie brakowało elementów polskości, takich jak symbolika, mundur czy polska komenda i musztra. W obozie w Sielcach pojawił się nawet kapelan – Wilhelm Kubsz – wcześniej służący w radzieckim oddziale partyzanckim im. Lenina. W Londynie powstanie nowych wojsk polskich budziło złość i... zakłopotanie. „Dywizja ta nie należy do Wojska Polskiego i jest Dywizją Armii Czerwonej pod rozkazami władz sowieckich” - pisał attaché wojskowy RP w Stanach Zjednoczonych płk Włodzimierz Onacewicz w swoim oświadczeniu z 7 lipca. Kłopotliwym był zaś fakt, że ostatnim bojem polskiej armii był Tobruk w 1941, w efekcie ewentualna nota protestacyjna mogłaby zostać w świecie źle odebrana.

Szkic bitwy pod Lenino

Ruszyli na front 1 września 1943 roku, w czwartą rocznicę wybuchu wojny. Nie był to przypadek, zadecydowała polityka. Stalin chciał by tam trafili jeszcze przed konferencją w Teheranie. Ponadto – tym samym skrócono ich szkolenie o dwa tygodnie. Dywizję podporządkowano 33 Armii generała Wasilijewa Gordowowa. Latem 1943 roku klęską Rzeszy zakończyła się kolejna wielka niemiecka ofensywa na froncie wschodnim – bitwa na Łuku Kurskim. Za sprawą wysokich strat, sowieckiej kontrofensywy i lądowania na Sycylii Hitler zarządził odwrót na ostatnią linie obrony przed Dnieprem. Była ona na odcinku Sławgorod – Drybin – Lenino. Po zdobyciu Smoleńska kolejnym celem Sowietów było przejęcie przepraw przez Dniepr. Okazało się jednak, że obrona na linii Pantery jest zbyt silna – trzeba więc było obejść atakując na północ od Smoleńska, obchodząc tym samym siły niemieckie pod Orszą. Zadaniem 33 Armii stało się związanie sił niemieckich – o tym przeznaczeniu dla wojsk polskich Berling poinformowany nie został.

1 DP miała współdziałać z sowieckimi – 42 i 290 Dywizją Strzelecką. W tym miejscu warto zaznaczyć że łącznie obie dywizje DS miały ledwie połowę tego, czym dysponowała 1 DP. Zadaniem dla tych sił było zajęcie dwukilometrowego odcinka między Lenino a Sukino i opanować rubież rzeki Pniewkana - potem nacierać na Łosiewo i Czuriłow. Natarcie w kierunku Donu miał później kontynuować 5. Korpus Zmechanizowany. Okolica sprzyjała Niemcom –  ufortyfikowane wzgórza, trzy wsie oraz rzeka Miereja. Rekonesans z 9 października skończył się wykryciem ruchu i ostrzałem artyleryjskim, nie udało się rozpoznać doliny. 11 października wydano rozkaz bojowy. W międzyczasie około 25 żołnierzy przeszło na stronę niemiecką wyjawiając plany. 11 października o godzinie 20:00 wydano rozkaz rozpoznania walką o 6:00 następnego dnia. Miano tego dokonać siłami batalionu, informację o tym rozkazie dowódca wyznaczonej jednostki dostał ledwie na dwie godziny przed. Zaskoczony powiedział: „No, to 50 procent mego batalionu już nie ma”.

Wieczorem 11 października Niemcy odegrali Mazurek Dąbrowskiego, wezwali również Polaków by przeszli na ich stronę i przyłączyli się do walki przeciwko Żydom i komunistom. Atak był punktualny. Polscy żołnierze podeszli na odległość 200-300 metrów od niemieckich pozycji gdzie zaskoczył ich ogień z karabinów maszynowych i moździerzy – w reakcji na to część się okopała, inni zajęli pierwsze niemieckie pozycje. Natarcie załamało się, zaś z zajętych pozycji kościuszkowców wyparł niemiecki kontratak. Walki trwały łącznie 3 godziny aż do rozpoczęcia przygotowania artyleryjskiego, przypuszczenia mjr. Lachowicza potwierdziły się – faktycznie, straty wyniosły nawet ponad 50% żołnierzy. Właściwy atak rozpoczął się o godzinie 10:00, tyraliera – przy bardzo kiepskiej taktyce – zdołała zająć pierwsze niemieckie okopy. Poprzedzające atak przygotowanie artyleryjskie było krótsze niż zakładano, z 8:20 przełożono je na 9:20. Wycofanie się Niemców z pierwszej linii błędnie zinterpretowano jako odwrót – faktycznie zaś, wycofali się do przygotowanych schronów. Początkowo wydawało się że uda się zdobyć również drugą linię, jednak atak dwóch dywizji DS nie powiódł się w efekcie czego natarcie załamało się. Nie ruszono się dalej aż do końca bitwy. Na dodatek artyleria radziecka nie zmieniła rubieży ogniowych co skutkowało ostrzałem własnych pozycji.

Polscy żołnierze z
karabinem maszynowym
Maxim

Do godziny 12:00 zajęto wieś Połzuchy, Niemcy pozorowali poddanie się lecz próba ataku z zaskoczenia nie powiodła się. Po odwrocie, wieś odzyskano w następnym ataku. Współdziałanie z piechotą czołgów nie poszło zgodnie z planem. Przeprawę rozpoczęto o 12:00. 2 kompania straciła 7 czołgów, pozostałe trzy nie mogły się przeprawić. Most w Lenino zbombardowano i był nieprzejezdny. Czołgi które udało się przeprawić popołudniu na niewiele się zdały, zresztą większość z nich stracono w walce.

Nie lepiej wyglądały problemy z transportem artylerii i moździerzy które grzęzły w błocie.  Niemiecki kontratak z godziny 14:00 wsparty lotnictwem, po niepowodzeniu pierwszej próby, zdołał wyprzeć Polaków z Trygubowej. II rzut wprowadzono późnym popołudniem. Walki toczyły się przez całą noc, bez rezultatu. Połzuchy i Trygubowa nie zostały zdobyte – walki toczono na bliskim dystansie, często ciężko było rozróżnić swój – czy wróg. Ponowny atak pierwszej dywizji nastąpił następnego dnia. Wsparcie pancerne znów nie przynosiło rezultatów, ponadto jedynie 2 kompanie zdołały wziąć udział w bitwie (trzecia utknęła w błocie). 2 pułk ze wsparciem 6 czołgów na krótko opanował Połzuchy, nie powiodło się natomiast odbicie Trygubowej. Połzuchy zostały zajęte dopiero o 20:00. 14 października natomiast Polacy i wspierające ich dywizje sowieckie wycofały się za Miereję.

Bitwa zakończyła się zwycięstwem Niemców. Straty polskie wyniosły 510 zabitych, 1776 rannych i 776 żołnierzy którzy dostali się do niewoli. Łącznie, było to 23,7% stanu dywizji. Straty niemieckie szacuje się w przybliżeniu na 1500 żołnierzy. Cała operacja zakończyła się 17 października – Orszę zdobyto dopiero w czerwcu następnego roku podczas operacji Bagration. Bitwę upamiętniono czyniąc z jej rocznicy Dzień Wojska Polskiego, odznaczeniem Krzyż Bitwy za Lenino a także pomnikami czy monetami okolicznościowymi. Trzem żołnierzom (w tym jedna kobieta – w 1 dywizji walczyły również kobiety) przyznano tytuł Bohatera Związku Radzieckiego. Bitwa ta w propagandzie stała się symbolem polsko-radzieckiego braterstwa broni oraz w pewnym stopniu wzmocniła rolę ZPP.

Tyle ówczesnej wersji oficjalnej, faktycznie zaś trudno mówić o owej przyjaźni. Bitwa się nie powiodła – trzeba więc było znaleźć winnego. Wasilewska zarzucała Berlingowi wręcz świadome działania by zniszczyć dywizję, tymczasem Berling zarzucał Gordowowi bierność dywizji skrzydłowych. Później twierdził nawet (co było zresztą kłamstwem), że dowódcę 33 Armii zdegradowano i skazano na śmierć. Z kolei Gordow wymieniał nieudolność dowodzących dywizją, niskie morale i słabe rozpoznanie sił wroga. Pewne jest jednak że ani Gordow ani Stalin nie mieli na celu zniszczenia dywizji – wręcz przeciwnie, poinformowany o sytuacji Stalin kazał ją wycofać. Choć i on był daleki od wiary w polsko – radzieckie braterstwo. „A czy Polacy w ogóle zechcą się bić?” - wyrażał swoją wątpliwość Stalin w rozmowie z Wasilewską przed bitwą.


Medal 40-lecia bitwy pod Lenino Płyta główna Polskiego Cmentarza Wojennego w Lenino

Warunki tej dwudniowej bitwy były fatalne – oprócz wymienionych wcześniej w artykule problemów z artylerią i wsparciem pancernym, brakiem rozpoznania i wsparcia lotniczego oraz złego dowodzenia żołnierzom brakowało zaopatrzenia – żywności, jak i amunicji. Jak bez tej drugiej, żołnierz nawet przy najwyższych moralach ma dalej walczyć? Z powodu braku tejże poddało się blisko 200 żołnierzy. Błoto było koszmarem nie tylko czołgistów i artylerzystów, ale i piechurów. Marny był los rannych – którym towarzysze broni, zgodnie z rozkazem, nie mieli udzielać pomocy. Chorąży Jan Komorowski wspominał: „Do dzisiaj widzę wzgórze (...) zasłane naszymi trupami i słyszę wołania i jęki setek bezimiennych polskich żołnierzy, tonących w bagnach Mierei”. Straty wydawały się w pierwszych dniach tym większe, że wielu żołnierzy było rozproszonych i odnajdywano ich dopiero później.


O Autorze:

Damian Piątkowski, Polski Dział Historyczny
 
Uczeń Uniwersytetu Gdańskiego Na Wydziale Historii
Czytaj więcej:
Skrzynka z narzędziami!
  • 8 kwietnia 2024
Wyniki sondażu na temat nowych punktów Harmonogramu
  • 22 kwietnia 2024
Poznaj Króla Północy, 15. sezon Przepustki Bitewnej!
  • 22 kwietnia 2024
Strzelnica - odcinek 403
  • 21 kwietnia 2024

Komentarze (7)

Commenting is no longer available for this news