War Thunder background
Wrzesień 39' - Podniebne Bukowisko, czyli PZL.37 "Łoś"
Uwaga! Artykuł został opublikowany na starszej wersji strony. Mogą wystąpić problemy z wyświetlaniem na niektórych przeglądarkach.

Lata pokoju po Wielkiej Wojnie płynęły pod znakiem dalszego rozwoju techniki wojskowej. Także w Polsce skoncentrowano się na pracach mających na celu unowocześnienie armii. Jednym z efektów tych prac był projekt jednego z najsłynniejszych polskich samolotów w historii.
 
Polskie lotnictwo wymagało natychmiastowej modernizacji. W skład eskadr bombowych na początku lat trzydziestych wchodziły głównie przestarzałe Fokkery F.VII, które nie spełniały wymogów nowoczesnego pola walki. Pojawiły się dwie odrębne koncepcje rozwoju polskiego lotnictwa bombowego. Pierwsza zakładała wyposażenie eskadr w samoloty produkcji zagranicznej, druga zakładała zaangażowanie przemysłu wojskowego w rodzimy projekt. Zwyciężyła ta druga opcja.
 
Latem 1934 roku w Departamencie Aeronautyki narodził się wstępny projekt dolnopłatowca o konstrukcji metalowej, napędzanego dwoma silnikami umożliwiającymi osiągnięcie prędkości między 350 a 400 km/h. Nowy bombowiec miał w założeniu przenosić 2500 kg bomb a jego załogę miało stanowić czterech ludzi. Projekt powstał w Polskich Zakładach Lotniczych w Warszawie, pod pieczą inż. Jerzego Dąbrowskiego.
 
Otrzymał oznaczenie P.37. W październiku spotkał się on z akceptacją ze strony Departamentu Aeronautyki, zwrócono jednak uwagę że jego największym atutem ma być prędkość. Zrezygnowano więc z dozbrajania go w większą ilość broni pokładowej. PZL otrzymał polecenie opracowania szczegółowego projektu nowego samolotu.
 
Na wiosnę 1935 roku powstał szkielet oraz makieta P.37. 14 kwietnia została ona zaprezentowana Departamentowi Aeronautyki, który zatwierdził projekt i zamówił prototyp nowego samolotu. W sierpniu tego samego roku warsztat prototypowy otrzymał rysunki techniczne i specyfikację samolotu. Już na tym etapie wykryto pierwsze problemy związane z wytrzymałością konstrukcji. Jesienią 1935 roku rozpoczęto prace nad pierwszym prototypem.
 
 
Został on ukończony w połowie maja 1936 roku. W trakcie jego budowy zespół inżynierów dokonał około 600 zmian w konstrukcji samolotu. Jesienią PZL P.37/I wzbił się w powietrze. Łoś, bo taką nazwę otrzymała konstrukcja, został oblatany przez Jerzego Widawskiego. Raportował on o problemach z usterzeniem samolotu, oraz o drganiach części ogonowej samolotu. Samolot wykazywał również tendencje do przegrzewania silników. Mimo to, samolot przeszedł próby z wynikiem pozytywnym i skierowano go na próby eksploatacyjne. W trakcie tych prób, 20 czerwca 1938 roku prototypowy Łoś uległ katastrofie lotniczej w trakcie wykonywania akrobacji. Jej bezpośrednią przyczyną było wadliwe nitowanie skrzydeł. Samolot pilotowany przez plut. Stanisława Macka rozpadł się w powietrzu.
 
Pomimo wszelkich niedociągnięć i usterek PZL P.37 Łoś został zaakceptowany przez Dowództwo Lotnictwa, co zaowocowało zamówieniem kolejnych serii tego samolotu. Wedle umów, do marca 1939 roku PZL miało dostarczyć 124 maszyny w wersjach A i B. Różniły się one przede wszystkim silnikami, których moc zwiększono, oraz elementami podwozia.
 
W 1938 roku rozpoczęto także rozmowy za granicą w celu eksportu jak i sprzedaży licencji na produkcję Łosi. Zamówienia na te samoloty złożyły Grecja, Bułgaria, Jugosławia, Rumunia oraz Turcja (wraz z licencją). Realizacja tych zamówień nigdy nie doszła do skutku. Produkcją Łosi była także zainteresowana belgijska fabryka Renard, która jednak wycofała się z jej realizacji.
 
Łoś był średnim bombowcem który można zaliczyć do światowej czołówki konstrukcji tej klasy. Jego osiągi były imponujące. Przy stosunkowo niewielkich wymiarach (rozpiętość 18m, długość 13m) osiągał on prędkość do 396 km/h przy udźwigu 2580 kg i masie własnej 9105 kg oraz zasięgu 1000 km. Do obrony posiadał 3 k-my kal 7,92 mm, na oszklonym nosie, na grzbiecie oraz na spodzie kadłuba.
 
Był przystosowany do bombardowań dziennych oraz nocnych. Mógł przenosić bomby burzące jak i zapalające o masie 50, 110 lub 300 kg w przedziale bombowym jak i w zasobnikach pod skrzydłami. Wszystkie te zalety Łosia czyniły z niego jeden z najlepszych średnich bombowców swojej epoki.
 
 
Pierwsze Łosie trafiły do służby w listopadzie 1938 roku. Rozpoczęto wtedy formowanie 210 Dywizjonu Bombowego. Składały się na niego dwie eskadry, w każdej po 9 samolotów. W kwietniu osiągnął on gotowość bojową, zaś w czerwcu służbę rozpoczął 215 Dywizjon w takim samym składzie. Oba dywizjony wchodziły w skład Brygady Bombowej. Co bardzo istotne, w 1939 roku rozpoczęto usuwanie usterek w już wyprodukowanych maszynach, co zmusiło dowództwo do czasowego wycofania starszych maszyn ze służby na czas napraw.
 
Chodziło głównie o kwestie wadliwego, łamiącego się przy lądowaniu podwozia oraz wyeliminowanie problemów z usterzeniem. Ten ostatni problem wykryto dopiero w czerwcu w wyniku analizy 8 katastrof lotniczych, w których poległo 21 lotników. Problemy z dostarczaniem samolotów do jednostek spowodowane były także przeniesieniem produkcji z zakładów PZL z Okęcia do Mielca.
 
1 września 1939 roku w linii było 36 gotowych do zadań bojowych Łosi. Następne 74 maszyny znajdywały się w jednostkach treningowych, zapasowych, w trakcie testów lub w remoncie. Brygada Bombowa rozpoczęła działania bojowe 4 września. Wzmocniona dodatkowymi 10 Łosiami w trakcie wojny obronnej zrzuciła na niemiecki sprzęt 120 ton bomb w trakcie 135 lotów. Głównymi zadaniami polskich bombowców było utrudnianie hitlerowskiemu najeźdźcy drogi w głąb Polski.
 
Do codziennych obowiązków załóg Łosi były loty rozpoznawcze, nękanie niemieckich kolumn. Jeden z największych sukcesów Łosie odnotowały 4 i 5 września, kiedy to podczas 6 nalotów wyeliminowano około 30% sił niemieckiego XVI Korpusu Pancernego. Opóźniło to jego marsz o dwa dni i pozwoliło na zreorganizowanie cofających się Armii „Kraków” i „Łódź”. Łosie brały także udział w operacji przeciwko XXII Korpusowi, 11 września. Przy ich wsparciu udało się wyeliminować pułk pancerny „SS Germania”. PZL.37 prowadziły loty bojowe do 16 września. Po agresji radzieckiej na Polskę podjęto decyzję o wycofaniu ocalałych samolotów do Rumunii, gdzie dotarło 19 maszyn z dywizjonów 210 i 215 oraz 27 Łosi z III Dywizjonu Szkolnego.
 
Zostały one przejęte przez Rumunów, a ich załogi internowano. Późniejsze próby odzyskania tych samolotów przez odradzające się polskie lotnictwo we Francji spotkały się z odmową ze strony Rumunów. Używali oni tych samolotów jeszcze po wojnie. Pewną część Łosi przejęli także Niemcy oraz Rosjanie, którzy używali tych bombowców w celach szkolno – treningowych.
 
 
W trakcie kampanii wrześniowej utracono 26 samolotów PZL.37 Łoś, co stanowiło 58% maszyn użytych bojowo. W trakcie wykonywania misji poległo 9 lotników, 6 zostało rannych, 42 zaginęło. Łosie w toku walk udowodniły że są w pełni wartościowymi samolotami, które gotowe były rywalizować z dowolnym przeciwnikiem. W trakcie swoich lotów wyeliminowały znaczną ilość sprzętu nieprzyjaciela, zaliczyły także zestrzelenia takich maszyn jak Me 109 i 110. Udowodniły, że są szybsze i zwrotniejsze od swoich niemieckich odpowiedników - Heinkeli He 111.
 
 
Co istotne, Łosie okazały się samolotami nadzwyczaj uniwersalnymi, z powodzeniem likwidowały jednostki pancerne, mimo że nie były samolotami szturmowymi przeznaczonymi do tego typu zadań. Co więcej, dokonywały tego bez osłony myśliwskiej, co tylko potwierdza ich szybkość i wartość bojową. Kolejną zaletą była możliwość operowania z lotnisk polowych, co pozwalało na aktywność bojową aż do wkroczenia Armii Czerwonej do Polski, 17 września 1939 r.
 
Zdecydowanie obala to mit o wyeliminowaniu lotnictwa polskiego już na lotniskach przez niemieckie Luftwaffe. Należy także zwrócić uwagę na wspomnienia pilotów, którzy bardzo chwalili Łosie za ich manewrowość i łatwość pilotażu.Do dnia dzisiejszego nie zachował się ani jeden egzemplarz tego samolotu. Nie są znane losy wszystkich maszyn przejętych przez stronę Rumuńską, nie mniej jednak nie istnieją żadne dowody na to że któryś z Łosi przetrwał do dziś. Nie oznacza to jednak że Łosia już nigdy nie zobaczymy.
 
W 2012 roku na terenie zakładów w Mielcu ukończono pełnowymiarową makietę tego samolotu, która znajduje się niestety obecnie na zamkniętej wystawie. Jej twórcy nie wykluczają jednak wystawiania Łosia w muzeach na terenie Polski.
 
Pomimo swoich lat samoloty ten jest żywą legendą wśród wszystkicj pasjonatów lotnictwa wojskowego, możemy zobaczyć go nawet jako wykonany model z klocków LEGO.
 
"Czy pojawi się on w War Thunder? Nie jest to wykluczone, na polskim, oficjalnym forum, jeden z naszych użytkowników podjął się modelowania PZL.37 "Łoś", jego postępy możecie oglądać Tutaj,  z całego serca zachęcam Was także do pozostawienia mu na znak wsparcia symbolicznego plusa. Wraz z PZL P.11c, czyli podstawowym samolotem myśliwskim z Wojny Obronnej Polski, będę starał się o wprowadzenie go do War Thundera. Możliwe także, że wybierzemy się do fabryki w Mielcu, aby przygotować dla Was specjalny film o tej innowacyjnej oraz niezwykłej konstrukcji, ale więcej już zdradzić nie mogę"  - dodaje z lekkim uśmiechem,  Lider Polskiego Zespołu, Bartłomiej "Bajtek" Kalemba
 
BIBLIOGRAFIA:
  •  Typy Broni i Uzbrojenia numer 5. Samolot bombowy PZL P-37 „Łoś”, Warszawa, 1970
  •  Cynk Jerzy, Siły lotnicze Polski i Niemiec, Wrzesień 1939, Warszawa, 1989
  • Piekałkiewicz Janusz, Wojna w powietrzu 1939 – 1945, Warszawa, 2001

Mikołaj "Andrut" Sułkowski — student historii, zapaleniec broni pancernej, miłośnik lotnictwa, fan historycznych gier bitewnych. Pierwsze przygody z historią przeżył w dzieciństwie sklejając i malując modele czołgów i samolotów, następnie brnąc w beletrystykę wylądował na studiach historycznych, kształcąc się na nauczyciela historii. Swoje dalsze losy i karierę ściśle chciałby wiązać ze swoimi zainteresowaniami: ucząc w szkole lub zostając na uniwersytecie na studiach doktoranckich.
 
Dział Historyczny Polskiego Zespołu War Thunder 
Czytaj więcej:
Zdobądź PLZ 83-130 w wydarzeniu Inferno Cannon!
  • 18 kwietnia 2024
Skrzynka z narzędziami!
  • 8 kwietnia 2024
Oznaczenie na Dzień Wyzwolenia Włoch!
  • 25 kwietnia 2024
Nagłe uderzenie: Niemieckie czołgi zdobyczne
  • 24 kwietnia 2024